CO POWINIENEŚ WIEDZIEĆ O KYC
Jeszcze 5 czy 6 lat temu, niewiele osób wiedziało, co to są kryptowaluty i j ak funkcjonuje technologia blockchain. Kryptowaluty były nieuregulowane, dzięki czemu można było zachować pełną prywatność i cieszyć się anonimowością. Mało tego. Wielu inwestorów uznało, że branża krypto-walutowa może stać się trampoliną do zdobycia bogactwa. Sprzyjał temu brak odpowiednich przepisów oraz brak zrozumienia technologii blockchain, przez organy regulujące rynki finansowe na całym świecie. Dzisiaj o krypto-walutach słyszał prawie każdy, a organy regulacyjne chcą, aby rynek krypto-walut stał się choć częściowo uregulowany.
CO KYC OZNACZA DLA PRZECIĘTNEGO FANA KRYPTO-WALUT?
Ano to, że kupno/sprzedaż krypto-walut na najbardziej znanych giełdach, coraz częściej wymaga przejścia przez proces weryfikacji, czyli KYC. (Niemniej jednak, istnieją giełdy które NIE wymagają od użytkowników przejścia przez proces KYC. Choćby KuCoin, Margex, Ftx, Pionex, Bybit czy StealthEX). A co oznacza skrót KYC? Know Your Consumer to z j. angielskiego, „poznaj swego klienta”. KYC nie jest nowością w branży finansowej. (Na przykład, aby otworzyć konto w banku, klient musi przedstawić dokument tożsamości, na podstawie którego można określić jego tożsamość. I dopiero po sprawdzeniu, czy dokument nie jest kradziony a Jan Kowalski, to rzeczywiście Jan Kowalski, można korzystać z szerokiego wachlarza produktów bankowych). Natomiast na giełdzie krypto-walutowej, może zarejestrować się każdy. Jednak dostęp do wielu funkcji giełdy (np. wypłat krypto-walut) jest zwykle ograniczony do czasu przejścia przez proces KYC. Innymi słowy, weryfikacja KYC to sprawdzenie, czy nowy użytkownik giełdy jest w rzeczywistości tą osobą, za którą się podaje. Dzięki temu situ, od razu można wykluczyć z grona użytkowników te osoby, które uczestniczyły w malwersacjach finansowych, prały brudne pieniądze, finansowały działania terrorystyczne, parały się kradzieżą tożsamości czy brały czynny udział w korupcji. Warto dodać, że proces KYC jest zwykle wielopoziomowy (np. 4 poziomowy). Poziom 0, to brak wykonania procedury KYC przez użytkownika. Poziom 1, podstawowy – to dostęp do wszystkich funkcji giełdy z niewielkim, dziennym limitem wpłat/wypłat krypto-walut. Poziom 2, średni – to o wiele wyższe, dzienne limity wpłat oraz wypłat krypto-walut. I poziom 3, najwyższy – oznacza możliwość wpłat i wypłat bardzo dużych sum krypto-walut.
JAK PROCES KYC, POSTRZEGAJĄ GIEŁDY KRYPTO-WALUT?
Warto wiedzieć, że giełdy krypto-walut dzielimy na dwie kategorie. Kategoria pierwsza, to giełda typu „fiat-to-crypto”. A druga kategoria, to giełda typu „crypto-to-crypto”. Giełda „fiat-to-crypto” umożliwia wymianę pieniądza fiducjarnego (np. złotówki czy dolara na BTC). Innymi słowy, taką giełdę można nazwać BRAMĄ przez którą przechodzą pieniądze fiducjarne do świata krypto-walut. To dlatego, taka giełda musi zastosować bardziej rygorystyczną procedurę weryfikacji swoich użytkowników. Co więcej, żądają od niej tego nie tylko organa regulacyjne, ale także banki. Bo banki, chcą mieć pewność, że NIE mają do czynienia z osobami podejrzanymi o przestępstwa finansowe. Tutaj, proces KYC będzie składał się z czterech elementów: (1) procedury identyfikacji (2) procesu akceptacji (3) procedur związanych z zarządzaniem ryzykiem oraz (4) monitorowaniem transakcji użytkownika. Natomiast giełda typu „crypto-to-crypto”, umożliwia jedynie wymianę jednej kryptowaluty na drugą (np. ETH na XLM). To dlatego, procedury KYC bywają tutaj o wiele mniej rygorystyczne, albo może ich nie być w ogóle. Natomiast sama giełda „crypto-to-crypto”, pełni rolę pośrednika. Użytkownicy mogą dzięki niej, wymienić jedną krypto-walutę na drugą. A następnie, sprzedać ją, by zrealizować zysk. A czy warto być na takiej giełdzie „crypto-to-crypto”, gdzie trzeba przejść proces KYC choćby w minimalnym zakresie? Tak. Po pierwsze, otrzymuje się wyższy limit wypłat. Po drugie, jeśli nawet dojdzie do włamania na taką giełdę i hakerzy ukradną aktywa cyfrowe – to łatwo można udowodnić, że jest się właścicielem konta.
I co najważniejsze, otrzyma się pomoc i wsparcie w odzyskaniu krypto-walut. W ten sposób, giełda „crypto-to-crypto” buduje swoją reputację, a także, zaufanie do całego rynku. Jednak to giełdy typu „fiat-to-crypto” sprawiły, że wiele osób dotychczas sceptycznie nastawionych do krypto-walut, zmieniło zdanie i rozpoczęło handel. Jednocześnie, branży krypto-walut coraz baczniej zaczął przyglądać się światek przestępczy. Nieuczciwi inwestorzy, zaczęli popełniać przestępstwa finansowe. A to z kolei sprawiło, że szefostwo wielu giełd zmieniło swoje nastawienie, co do procedur KYC. Większość giełd, była bowiem sceptycznie a nawet wrogo nastawiona do KYC. Wszystko zmieniło się, gdy niektóre z nich, padły ofiarą włamań hakerów którzy ukradli z nich miliony dolarów. Wówczas uświadomiono sobie, że procedury KYC (w mniejszym lub większym zakresie) prędzej czy później, będą musiały wprowadzić wszystkie czołowe giełdy krypto-walut. Dla giełd, procedury KYC to medal, który ma dwie strony. Z jednej strony, są organa regulacyjne które wymagają przestrzegania procedur KYC, tak by giełda wyłuskiwała złych inwestorów oraz eliminowała ich z rynku. I trudno z tą tezą polemizować. Problem w tym, że zapewnienie bezpieczeństwa w obrocie krypto-walutami, wiąże się z wyższymi kosztami funkcjonowania. A to powoduje, że zyski giełd są niższe. Duże giełdy sobie poradzą, ale mniejsze giełdy sygnalizują, że będą miały trudności z utrzymaniem płynności finansowej. I w rezultacie mogą zniknąć z rynku. Mało tego. Przejście z podstawowego poziomu bezpieczeństwa – na wyższy poziom bezpieczeństwa, to nie tylko wyższe koszty funkcjonowania. To także, konieczność nawiązania ścisłej współpracy z wyspecjalizowaną firmą, która wdroży specjalne mechanizmy śledzące transakcje w czasie rzeczywistym. Dlaczego? Ponieważ tylko takie rozwiązanie, pozwala na szybkie wykrycie manipulacji rynkowych a tym samym, na przeciwdziałanie nieuczciwym praktykom co sprytniejszych użytkowników rynku. Z drugiej strony, są zwykli użytkownicy giełdy. A ci chcieliby, aby nadal było po staremu. Czyli, aby obowiązywała pełna prywatność i anonimowość. By można było, choć częściowo wyprać pieniądze pochodzące z nielegalnych źródeł i by nie płacić podatków. Niestety, takie podejście utrudnia giełdom zarządzanie ryzykiem, nie zwiększa zaufania do branży jako całości oraz prawie całkowicie, uniemożliwia ochronę aktywów które trzymają na giełdzie użytkownicy. Nie da się ukryć, osiągnięcie choćby podstawowego poziomu bezpieczeństwa w obrocie krypto-walutami, musi wiązać się z łagodniejszymi lub bardziej rygorystycznymi procedurami KYC.
CZY PROCEDURA PRZEJŚCIA PRZEZ PROCES KYC JEST SKOMPLIKOWANA?
Nie. Zazwyczaj nowy użytkownik, będzie potrzebował scan dokumentu tożsamości ze zdjęciem (np. paszportu, prawa jazdy lub dowodu osobistego) w formacie JPG, PNG czy PDF. A także, scan zdjęcia dokumentu potwierdzającego adres zamieszkania, np. wyciągu z konta bankowego, rachunku za gaz czy telefon. I wbrew pozorom, nie jest to biurokracja. Dlaczego? Ponieważ na dowodzie osobistym, nie ma adresu zamieszkania. A zatem, giełda nie wie, gdzie mieszka jej użytkownik! Na dowodzie jest PESEL, dzięki któremu organa rządowe mogą zidentyfikować daną osobę. Jednak giełda krypto-walut, nie ma dostępu do bazy PESEL. I dlatego, posiłkuje się rachunkiem, aby poznać adres zamieszkania swego klienta. Do tego dojdzie selfie, wykonane łącznie z dowodem osobistym, np. za pomocą kamerki internetowej. A wszystko po to, aby porównać zdjęcia. Aby sprawdzić, czy ZDJĘCIE twarzy na dowodzie jest takie same, jak twarz w rzeczywistości. Innymi słowy, by sprawdzić, czy nowy użytkownik nie posługuje się kradzionym dowodem osobistym i czy jest osobą, za którą się podaje! Sama weryfikacja, zwykle przebiega dość szybko (do 24 godzin) i po akceptacji, już można rozpocząć handel. A czy przez proces KYC przechodzi się tylko raz? Niestety nie. Procedurę weryfikacji KYC, trzeba przejść na każdej giełdzie krypto-walut. Dlaczego? Ponieważ dane osobowe które się podaje, są poufne i ze względów bezpieczeństwa, NIE są udostępniane innym giełdom. Poza tym, na innej giełdzie, mogą obowiązywać trochę inne procedury przechodzenia przez proces KYC. No cóż, dla niektórych mogą to być dość irytujące doświadczenia – tym bardziej, gdy planują handlować np. na 3 czy 4 giełdach. Niemniej jednak, należy to potraktować… jak zapięcie pasów bezpieczeństwa, przed każdorazową jazdą samochodem.
CZY CYBERPRZESTĘPCA MOŻE OBEJŚĆ PROCES KYC?
Okazuje się, że tak. Aktywa cyfrowe stale zyskują na popularności a co za tym idzie, stają się łakomym kąskiem dla różnych cyberprzestępców. Wystarczy przejrzeć popularne fora internetowe, by stwierdzić, że wiele osób pragnie obejść proces KYC. Dlaczego? Ponieważ są nieletni, albo nie chcą płacić podatków albo uważają, że branża kryptograficzna powinna pozostać w sferze prywatności oraz anonimowości. A jak wyglądają najbardziej popularne sposoby obejść KYC?
1. Na skradziony dowód osobisty/prawo jazdy oraz selfie. Przestępcy fałszują dowody osobiste, prawa jazdy oraz selfie, a następnie sprzedają je osobom chcącym obejść proces KYC.
2. VPN, czyli wirtualna sieć prywatna. To bardzo prosta metoda obejścia KYC, polegająca na zmianie swego IP na kraj, gdzie przepisy odnośnie krypto-walut są bardzo łagodne. Tym sposobem, np. osoby nieletnie często uzyskują dostęp do giełd, gdzie chcą prowadzić swe interesy.
3. Na inną osobę. Zawodowy cyberprzestępca, zgadza się przejść przez proces KYC używając swoich danych /rzadziej/ lub danych osoby trzeciej /częściej/. A następnie, takie konto giełdowe odstępuje osobie zainteresowanej obejściem procedury KYC, za odpowiednią opłatą.
4. Biometria. To forma oszustwa, która jest najbardziej kosztowna. Niektóre giełdy, już nie wymagają zwykłego zdjęcia selfie z dowodem osobistym (takie zdjęcie można łatwo sfałszować). Wymagany jest krótki filmik z żywym człowiekiem, który obraca swoją głowę – raz w prawo a raz w lewo. Oszuści potrafią obejść i to. Sprzedają zainteresowanym osobom, cyfrowo obrabiane filmiki z obracającymi się głowami. A ci najbardziej zaawansowani technologicznie, inwestują pieniądze… w sztucznie skonstruowane głowy (koszt 15-20 tys. złotych) które wyglądają jak żywe. A wszystko po to, aby oszukać automatyczną weryfikację tożsamości.
JAKA JEST RÓŻNICA MIĘDZY KYC A AML?
KYC ma na celu prześwietlenie nowego użytkownika giełdy, aby poznać jego tożsamość i dowiedzieć się, czy jest „czysty”. Natomiast Anti-Money Laundering /przeciwdziałanie praniu brudnych pieniędzy/, to pojęcie bardzo szerokie. Dotyczy wszystkich użytkowników giełdy i oznacza podejmowanie wszelkich działań w celu zwalczania procederu prania brudnych pieniędzy, wprowadzania w obieg pieniędzy pochodzących z przemytu czy handlu narkotykami, ukrywania nielegalnie uzyskanych pieniędzy, defraudacji środków publicznych, finansowania terroryzmu oraz innych przestępstw finansowych. A dla giełdy oznacza to: prowadzenie stałego monitoringu transakcji dokonywanych przez użytkowników, weryfikowanie pochodzenia dużych kwot krypto-walut oraz zgłaszanie organom ścigania wszelkich podejrzanych działań. Każdy przestępca dobrze wie o tym, że zdobycie pieniędzy w nielegalny sposób, to dopiero 50% sukcesu. Aby z nich korzystać i pozostać poza podejrzeniami – trzeba je wyprać – czyli wprowadzić do legalnego obrotu. A jak wygląda mechanizm prania brudnych pieniędzy? Najczęściej składa się z trzech etapów. Etap pierwszy – polega na umieszczeniu lewej kasy w legalnych firmach i instytucjach. Na przykład w kilku bankach, warsztatach samochodowych czy restauracjach należących do przestępców, na giełdach krypto-walut czy kasynach on-line. Etap drugi – to wykonywanie szeregu transakcji finansowych (najczęściej przy pomocy bankowości elektronicznej), tak by pieniądze zostały „rozmyte” i wszystko wyglądało na zwykłe transakcje biznesowe. Etap trzeci – polega na wycofaniu większości pieniędzy ze wspomnianych firm oraz instytucji, tak aby można było nimi swobodnie dysponować. Istnieje wiele strategii na wypranie brudnych pieniędzy, od bardzo prostych po bardzo skomplikowane. Na przykład – można lewe pieniądze wymienić w kantorze walut wirtualnych, kupić bitcoiny w bankomacie lub za pomocą usługi peer to peer i handlować nimi na giełdzie. Można przemycić większą gotówkę do innego kraju w celu jej zdeponowania, a następnie wypłacać małe sumy, aby uniknąć wzbudzania podejrzeń. Można podzielić pieniądze na małe sumy i wpłacić je jako depozyty bankowe w kilkunastu krajowych bankach. Można zakładać konta maklerskie, inwestować na tradycyjnej giełdzie i obracać akcjami. Można umieścić pieniądze w kilku lub kilkunastu funduszach inwestycyjnych, kupować biżuterię, obrazy, złoto czy nieruchomości. Lewą kasę, można także łatwo wyprać korzystając z zakupów dokonanych na portalach aukcyjnych oraz uprawiając hazard na witrynach hazardowych. W ostatnich 30 latach, różne państwa na całym świecie wprowadziły szereg przepisów prawnych, których celem jest zapobieganie oraz wykrywanie przestępstw prania brudnych pieniędzy. Czy te przepisy są skuteczne? Zdania są podzielone. Jedni mówią, że tak. Inni zaś uważają, że w minimalnym stopniu. A jak wygląda proceder prania brudnych pieniędzy w skali globalnej? Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości ocenia, że według ostrożnych szacunków, globalne transakcje prania brudnych pieniędzy stanowią od 800 miliardów do 2 bilionów dolarów rocznie. Innymi słowy, wynoszą od 2% do 5% światowego PKB.
Obsługiwane przez: Investing.com |
Obsługiwane przez: Investing.com |